Jesteś tutaj

W Paryżu nad Sekwaną...

W dniach 26-30.04.2015 odbyła się wycieczka szkolna do Paryża, w której wzięło udział 45 Szybiniaków. Oto jak wspomina ten wyjazd jedna z uczestniczek, Iga Dudek

Na początku każdy z nas obawiał się 20 godzin w autokarze. Jednakże nocna  podróż  okazała się dobrym rozwiązaniem, ponieważ bardzo szybko zasnęliśmy. Następnego ranka byliśmy na miejscu. Najpierw ukazała się nam Żelazna Dama – wieża Eiffla. Zrobiła ona na nas wielkie wrażenie,  głównie dzięki ogromnej wysokości. Z jej górnego tarasu mogliśmy podziwiać panoramę miasta. Następnie płynęliśmy  rejsem po Sekwanie. Mogliśmy zobaczyć wiele zabytków, które znajdują się nad paryską rzeką. 

Drugi dzień upłynął nam bardzo intensywnie. Odwiedziliśmy Muzeum Orsay, w którym zakochaliśmy się w obrazach impresjonistów. Spacerowaliśmy po Avenue des Champs-Élysées ( Aleja Pól Elizejskich) , gdzie kupiliśmy pamiątki i zrobiliśmy masę zdjęć. Odwiedziliśmy także Perfumerię Fragonard, w której mogliśmy poznać zapachy pięknych perfum. Później udaliśmy się na obiad a po nim – według wielu osób- odbyła się najciekawsza cześć wycieczki! Lokalna przewodniczka pokazała nam Moulin Rouge oraz najpiękniejsze wzgórze w Paryżu – Montmartre.  Opowiedziała również wiele ciekawostek na temat tego miejsca. Dotyczyły one między innymi życiorysu Picasso oraz filmów, które zostały tam nakręcone. Na zakończenie dnia pojechaliśmy pod wieżę Eiffla, aby zobaczyć jak  pięknie świeci o pełnej godzinie.

Ostatniego dnia naszej wycieczki zwiedzaliśmy Louvre – największe muzeum na świecie, którego trasa wynosi  aż 15 km.  Głównym celem stało się zobaczenie dzieła Leonarda Da Vinci- Mona Lisa. Jednakże, ku naszemu zdziwieniu,  nie było ono aż tak spektakularne jak myśleliśmy. Ostatnim punktem wycieczki było zwiedzenie katedry Notre Dame.

Paryż bardzo nas zaskoczył. Choć wyobrażaliśmy go sobie nieco inaczej  byliśmy zachwyceni.  Panowała świetna atmosfera w której cudownie zwiedzało się miasto.  Niektórzy z nas kosztowali francuskich przysmaków, takich jak ślimaki i kolorowe ciasteczka „makaroniki”.  Próbowaliśmy  również swoich sił w komunikowaniu się w języku francuskim, i to z pozytywnym efektem!